O szóstej rano byliśmy w Waranasi. Już na stacji powitał nas niemożliwy do opisania smród. Waranasi to miasto śmierci, tu dokonuje się dziesiątek, jeżeli nie setek kremacji dziennie, a prochy wrzucane są do Gangesu. Ale żeby aż taka siekiera i to od razu ?na dzień dobry??