Noc w pociągu znów koszmarnie zimna, dopiero około południa wyjeżdżamy ze strefy zimna, na Białorusi słońce i upały. Próbowaliśmy wypatrzyć granicę rosyjsko ? białoruską, ale bezskutecznie.
Na terminalu w Brześciu jesteśmy o 13.05, czyli po przekroczeniu granicy zyskamy godzinę cofając zegarki, dobre i to.
Niestety, znów pech ? musimy czekać ponad 3 godziny na pociąg celny do Terespola. Pod punktem kontroli białoruskiej poznajemy Polkę pracującą jako ?mrówka? ? kiedyś była urzędniczką, po utracie pracy całkowicie zmieniła światopogląd i klnie swoich byłych kolegów po fachu ? banda pasożytów pogardzających takimi ciężko pracującymi na siebie ludźmi jak ona. No proszę, większa w niebie radość z jednego nawróconego...
Białoruscy celnicy wyrywają od nas jeszcze po 3$ wyjazdowej opłaty ?ekologicznej?, a mnie zatrzymują na kilka minut podczas kontroli paszportowej. Zleciało się ich ze czterech z pobliskich stanowisk i przenosząc wzrok ze zdjęcia w paszporcie na moją szlachetną facjatę porośniętą trzytygodniową brodą mają poważne wątpliwości, co do tożsamości stojącego przed nimi indywiduum. Przez moment mnie to bawiło, ale po chwili pomyślałem, że jeżeli naprawdę nabiorą podejrzeń, to jeszcze spędzimy tu noc zanim potwierdzą moje dane. Proponuję im porównanie podpisu i w końcu dają za wygraną. Kolejna godzina oczekiwania na pociąg celny. Ci funkcjonariusze (tym razem nasi) patrzący pogardliwie z góry na ludzi (którzy ich w dodatku ze swoich podatków utrzymują) starających się uczciwie zarabiać na swoje utrzymanie na handlu transgranicznym, to naprawdę żałosny widok. Chyba umyślnie uczą ich takiego chamstwa, a może oni zdążyli już nabrać przekonania, że należą do jakiejś wyższej rasy albo kasty (pasożytniczej) co pozwala im traktować tych drobnych, samodzielnych kupców jak śmiecie - skąd takie nawyki u "demokratów"? Z jednej strony radość z powrotu do kraju, ale i przypomnienie wszystkich rodzimych kretynizmów ?demokratycznego państwa prawa urzeczywistniającego surowe zasady sprawiedliwości społecznej? i ?kapitalizmu socjalnego? z którymi przyjdzie się teraz zmagać... Jak to pisał Andrzej Bobkowski w swoich nieocenionych ?Szkicach piórkiem? ? Czas zepsuł się jak stary budzik, ale w końcu trzeba będzie oddać go do zegarmistrza, nastawić na godzinę TERAZ-tą i wtedy zacznie dzwonić przeraźliwie...
KONIEC