Na dworcu w Brześciu nie ma już zmiłuj i kalecząc potwornie zmuszam się do mozolnego składania zdań ze swojego niezbyt pojemnego leksykonu języka rosyjskiego. W kasie dowiadujemy się, że dziś jest już tylko jeden pociąg do Moskwy ? ?kupiejny? za 90 000 rubli białoruskich, co przy kursie 1$ = 2.170, daje jakieś 40$. Pociąg odjeżdża o 21.09 i do Moskwy przyjeżdża juro o 8-mej rano. Do odjazdu jeszcze sporo czasu i mamy ochotę pokręcić się trochę wokół dworca, ale chmary niewyobrażalnie natrętnych muszek wypędzają nas z powrotem do poczekalni. Znów szczęśliwy przypadek ? nie wczytując się w cyrylicę na bilecie pytamy przechodzących kolejarzy o numer peronu z którego odjeżdża nasz pociąg ? pokazują nam peron i swoje zegarki, wskazujące czas późniejszy o godzinę, niż na naszych. Co za amatorstwo, wstyd, zapomnieliśmy o zmianie czasu. W ostatniej chwili wskakujemy do pociągu i ?prowadnica? instaluje nas w pustej czwórce.