Geoblog.pl    Liberwig    Podróże    Lądem do Indochin - 2005    Zwiad do Angkoru
Zwiń mapę
2005
20
lip

Zwiad do Angkoru

 
Kambodża
Kambodża, Siem Reap
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15736 km
 
Pobudka o 11-tej. Hotel nazywa się Pagn Gna Angkor ? spore, w miarę czyste pokoje z łazienkami (zimna woda) ? dla nas tylko po 4$. Myślałem, że po tej wczorajszej awanturze pod furgonetką zaśpiewają nam dwa razy drożej, a tu okazało się, że od innych rzeczywiście brali więcej. Holendrzy z którymi jechaliśmy zapłacili 6$ za taki sam pokój. Być może właściciel chciał nas trochę udobruchać i wynagrodzić te zniszczenia, chociaż mógł przypuszczać, że po północy nie będziemy błądzić po obcym mieście z nieoświetlonymi ulicami szukając innego.

Wyszliśmy na spacer po miasteczku ? droga nędza, chyba tak to można określić. Za to wszędzie coś budują, nawet solidnie, a niekiedy nawet bardzo elegancko, ale wszystko to stoi przy brudnych, zapuszczonych i piaszczystych ulicach. Regularnych sklepów z podanymi cenami niewiele, a na ulicznych kramach cena dla białego X3. Ale nawet w normalnym sklepie też niezbyt tanio ? nieduży chleb 1$, mały słoik dżemu 1.5$, puszka coli 0.5$, 1.5l wody ? 0.6$. Podaję ceny w dolarach, bo tak są oznaczone na półkach, przyjmują też riele po kursie 4000. Nieopodal jest duży targ, gdzie kupujemy owoce. Oczywiście miejscowi nie znają ani słowa po angielsku, więc targowanie na migi. Jest w tym coś niesamowitego, zaobserwowaliśmy to zresztą już wcześniej w Chinach, Laosie, Tajlandii, czy Malezji ? otóż w przypadku bariery języka jedynym dostępnym i najbardziej logicznym sposobem zapytania o cenę, jest wzięcie czegoś do ręki i zrobienie ?pytającej? miny. Z uwagi na to, że w sklepach, czy na ulicznych stoiskach, gdzie nie ma podanych cen, od białych na ogół żądają więcej, niż od tubylców, takie zachowanie jest w pełni uzasadnione. Reakcja sprzedawców w ponad 70% przypadków jest rozbrajająca ? odpowiadają takimi samymi zdziwionymi minami, nawet kiedy dla ułatwienia pokazujemy pieniądze i palce wyprostowane do liczenia. Nic nie pomaga, nie rozumieją, o co tym białym dziwadłom chodzi? Przecież to oczywiste, że on bierze, np. wodę, podaje jakiś banknot, ja wydaję tyle, ile mam ochotę (lub wcale) licząc mu 2 razy więcej i wszystko gra. A tu białe dziwadło robi jakieś głupie miny, o co im chodzi?

Obiad w hotelowej restauracji ? ryż z symbolicznymi warzywami i drobiowymi skwarkami (podobno kurczak) ? 1.5$. Właśnie przestało lać i wybieramy się na mały rekonesans do Angkoru, przed jutrzejszą całodniową wyprawą. Bilet jednodniowy kosztuje 20$, ale po południu, przed zamknięciem można wejść za darmo na jakąś godzinę i obejrzeć zachód słońca. Trzeba tylko wynająć rikszę za średnio 3$ ? świątynie są kilka kilometrów za miastem. Dwaj Koreańczycy z naszego hotelu częstują mnie swoim obiadem ? polowym fast foodem. Otwierają spory słoik z grubego szkła i sypią z niego jakieś ćwierć szklanki proszku wyglądającego na bułkę tartą. Dolewają wody i mieszają, zawartość puchnie w oczach ? wygląda to teraz na jakiś kisiel z grudkami. Smak nie jest rewelacyjny, nie tyle ostry, co ?szorstki? ? nie potrafię tego inaczej opisać. Tłumaczą, że proszek składa się z mielonych warzyw, orzechów, mięsa i całej gamy ziaren. Najważniejsze, że jest to bardzo pożywne, tanie i łatwe w przygotowaniu w trudnych warunkach. Ze względu na te zalety, takich odżywek używa również armia. Kilogramowy słoik kosztuje jakieś 10$, a można na nim przeżyć tydzień. Tłumaczą, że gdybym zamiast odżywiać się kuchnią tubylczą miał kilka takich słoików, to nie schudłbym 10 kilko podczas tych dwóch miesięcy...

Jazda do Angkoru zajmuje jakieś 20 minut. Po przyjeździe na miejsce jestem trochę zdziwiony, nigdzie nie ma budki z biletami, poza tym kiedy przekraczaliśmy wrota pierwszej bramy nikt nie sprawdzał żadnych biletów. Wygląda, jakby każdy mógł sobie wejść bez płacenia. Pytałem naszego rikszarza, ile kosztuje wstęp dla tubylców, ale chyba nie zrozumiał lub udawał, że nie rozumie...

Zachód słońca nie robi aż takiego wrażenia, świątynie leżą na wschodzie i nad ruinami można obejrzeć co najwyżej wychodzący powoli księżyc. Wschód słońca byłby o niebo ciekawszy. Jak ktoś jest chętny, trzeba wyjść z hotelu pół do piątej...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Liberwig
Robert Wasilewski
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 155 wpisów155 38 komentarzy38 414 zdjęć414 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
09.08.2001 - 06.10.2001
 
 
22.05.2005 - 20.08.2005