Rano spacer do katedry Notre Dame, niedaleko chińskiego konsulatu. Jak na katedrę, to nie jest one zbyt wielka. Katolicy stanowią 10% mniejszość, ale radzą sobie nieźle. Jak na tych klika dni w Sajgonie (zwolennikom nazwy Ho Chi Minh proponuję, by Katowice nadal nazywali Stalinogrodem) widzieliśmy kilka kościołów, wszystkie starannie utrzymane i niezależnie od pory dnia zawsze kilkanaście modlących się osób ? starsze kobiety, ale i sporo młodzieży. Pewne różnice kulturowe są jednak nie do przeskoczenia ? postacie świętych, poza Jezusem, mają ewidentnie skośnookie rysy ? zakładam, że nie są to tylko rzeźby kanonizowanych tubylców, o ile tacy są. No cóż, skoro powstają już czysto komercyjne wizerunki Buddy z twarzą Dawida Beckhama, to trudno mieć do Wietnamczyków pretensję, że dostosowują panteon świętych do swojej estetyki, ale wygląda to trochę zabawnie.
Ciągle zastanawiamy się, co się dzieje z tym facetem z wczorajszego wypadku i dlaczego tak szybko chcieli nas stamtąd spławić, zarówno ten z lżejszymi obrażeniami, jak i reszta gapiów. Nie chodziło chyba o uchronienie nas przed jakimś samosądem, bo nie okazywali wrogości, może po prostu bali się konfrontacji z policją? Mogłoby to oznaczać, że jakieś reguły kodeksu drogowego jednak tu obowiązują (choć naprawdę trudno w to uwierzyć) ? na pasach pierwszeństwo mają najczęściej piesi. Dopiero teraz zaczęliśmy się zastanawiać, jak przechodzą tu przez jezdnię dzieci i starcy ? rozwiązanie okazało się banalnie proste, po prostu nie przechodzą. Jeżeli już, to tylko na światłach, poza tym, przy tych największych ulicach nie widać zbyt wielu starszych ludzi. Może po prostu chodzą dookoła dłuższą drogą, aby unikać przechodzenia ruchliwych ulic.
Spore zakupy w dużym sklepie koło katedry i objuczeni jak wielbłądy wracamy do hotelu. Po drodze zaglądaliśmy do sklepów z pamiątkami i symptomatyczna historia. Kamila wzięła do ręki jakąś podstawkę pod kadzidełka ? tandetny, pomalowany gipsowy odlew udający nieudolnie rzeźbiony kamień. Podając mi to ?cudo? do obejrzenia nie wiedziała, że składa się to-to z dwóch części i oczywiście dokonaliśmy nieumyślnej dewastacji. Jasne było, że trzeba będzie zapłacić ?frajerskie?, ale pani zażyczyła sobie dolara więcej, niż wtedy, kiedy widząc ?zainteresowanie? Kamili wyceniła przedmiot na 2$. Bez słowa podałem jej 2$ i wyszliśmy. Ręce, nogi i członek opadają...