Geoblog.pl    Liberwig    Podróże    Lądem do Indochin - 2005    Pierwsza z dwóch nocy w pociągu
Zwiń mapę
2005
08
sie

Pierwsza z dwóch nocy w pociągu

 
Chiny
Chiny, Wuhan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 19569 km
 
Straszna noc. Byliśmy i tak dosyć mocno zajechani po całodniowym maratonie w Kamiennym Lesie i ledwo przeżyliśmy ten nocleg na siedząco. Oczywiście ostra klima i ciasnota nie pozwalająca poruszyć ręką, ani nogą. Przypominały mi się mumie zmarłych Indian chowanych w pozycji skulonej na siedząco ? tak musieliśmy wyglądać nad ranem, a stopień zesztywnienia również był porównywalny. Nawet kiedy udało się zamulić na kilka minut, to kręcący się bez przerwy Chińczycy budzili nas bezceremonialnymi kuksańcami. Na nieszczęście mamy miejsca koło kipiatoka i toalet ? wiadro ze śmieciami już dawno przestało być widoczne spod lawiny papierowych kubków, miseczek, butelek i wszelkiego rodzaju odpadków organicznych. Lawina śmieci bezlitośnie posuwa się w kierunku naszych foteli. Nie wiem jak to możliwe, ale wydaje mi się, że pasażerów jest dużo więcej, niż wczoraj, kiedy startowaliśmy mimo, iż pociąg był już wtedy wypchany do ostatniego siedzenia. Teraz, oprócz pasażerów w fotelach, w korytarzach na tekturach i tobołkach koczują dziesiątki wieśniaków (sądząc po garderobie) i trudno zrobić kilka kroków między fotelami. Jest dopiero 7-ma rano, jeszcze cały dzień i kolejna noc, a już zaczyna mi się wydawać, że jestem Napoleonem i mam ochotę wyjść na spacer ze szczoteczką do zębów na smyczy.

Wieczór, nareszcie coś się dzieje, czas szybciej leci ? najpierw dosyć drobiazgowa kontrola dokumentów przez policję (nasze paszporty pokazywali sobie chyba z 10 minut), potem po raz pierwszy podczas podróży Kamila zaczęła rysować. Od dwóch miesięcy bezskutecznie próbowałem ją zapędzić do ołówka, aż tu po patrzę, skrobie na kawałku gazety portret jednego z Chińczyków. Od razu robi się sensacja, całe procesje ciągną do naszych foteli ? pociąg trzęsie, gapie się pchają, a Chińczyk wiedząc, że jest portretowany śmieje się do kumpli i robi głupie miny ? ciekawe, co z tego wyjdzie. Po minie Kamili widzę, że jest zadowolona z efektów pracy i nie bez powodu ? jak na takie warunki portret jest niezły. Rozlegają się ?ochy i achy? podziwu, a uradowany właściciel zawija pieczołowicie wydartą z gazety stronę ? nabrali dla nas szacunku na tyle, żeby nie wpychać się z nogami na nasze siedzenia, dobre i to.

Kilka minut później przychodzi maszynista (siedzimy w pierwszym wagonie) i zaprasza mnie do swojej kabiny na lekcję angielskiego ? oni mają jednak straszny akcent, od razu widać różnicę w budowie krtani, to chyba nie do przeskoczenia bez pomocy logopedy ? ale chwała mu za dobre chęci. Niby prosty maszynista, a łapie każdą okazję, żeby się dokształcić, w przeciwieństwie do ?inteligencji okienkowej? wszelkiego autoramentu, z którą w ogóle nie ma szans się porozumieć nawet w najprostszych sprawach. Rozglądam się z zazdrością po maszynowni ? pełno miejsca i czysto, gdyby tak rozłożyć gazety na podłodze, to byłby królewski nocleg. Niestety maszynista z żalem odmawia, i tak nie powinien mnie tu wpuszczać, a wojskowe patrole co kilka godzin kręcą się po pociągu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Liberwig
Robert Wasilewski
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 155 wpisów155 38 komentarzy38 414 zdjęć414 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
09.08.2001 - 06.10.2001
 
 
22.05.2005 - 20.08.2005