Geoblog.pl    Liberwig    Podróże    Lądem do Indii - 2001    Najdroższy browar w życiu
Zwiń mapę
2001
24
sie

Najdroższy browar w życiu

 
Indie
Indie, New Delhi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6863 km
 
Następnego dnia kręciliśmy się głównie wokół Connaught Place, reprezentacyjnej dzielnicy New Delhi. Kolorowe sklepy, banki, hotele, restauracje, biura podróży i filie linii lotniczych. Układ ulic przypomina kółka na tarczy strzelniczej, przecinane arteriami rozchodzącymi się promieniście z ?10-ki?. Przylegające do ścian budynków marmurowe chodniki kończą się gwałtownie, przechodząc w zapiaszczone klepiska uwieńczone krawężnikiem jezdni. Ale w porównaniu do Pahar Ganji, to i tak Vegas. Przynajmniej nie ma pętających się wszędzie świętych krów. Magda wypatrzyła jakąś promocję w Mc Donald?s i jemy śniadanie. Po południu wrócimy na obiad za pół ceny. Rozdzielamy się, Magda idzie zwiedzać linie lotnicze w poszukiwaniu tanich lotów do Polski, ja w tym czasie zachodzę do knajpy na piwo. Kupuję ?na wynos? i kelner patrzy na mnie jakoś dziwnie. Piwo ?Kingfisher" jest drogie (70 Rs) i tragiczne, pędzone jakby z owoców, a nie z chmielu. Gubiąc się w plątaninie uliczek, pytam o drogę policjantów. Z miłym uśmiechem inkasują ode mnie 400 Rs, za picie alkoholu w miejscu publicznym. Prohibicja. Chcą 500 Rs, ale opuszczają stówę, jeżeli zrezygnuję z pokwitowania. Taaaaaa... Welcome to India...
Rikszą podjechałem pod ?łuk triumfalny?. Chyba z 10 minut negocjowałem cenę, 70 Rs w obie strony. Rikszarze to mistrzowie ?ściemniania?, potrafią udowodnić swoje prawo do kwoty trzykrotnie wyższej od ustalonej przed jazdą i czasami takie sesje są bardzo denerwujące.

Po kilku godzinach spotykamy się ponownie w klimatyzowanym przybytku spędzającym sen z oczu wszystkim oszołomom, ?antyglobalistom? i innym "miłośnikom pokoju" spod znaku Che Guevary. Nie przepadam za jedzeniem z fast foodów, ale promocja jest bardzo korzystna. Dwa duże zestawy za niecałe 100 Rs. Magda już jest. Przedstawia mnie czterem chłopakom ze Śląska. Są w Indiach już ponad miesiąc, jadą jeszcze tylko na Goa na kilka dni, i wracają do Polski. Wieczorem zachodzimy na colę do innego Mc Donalds?a i ponownie wpadamy na Ślązaków i dwójkę nowych Polaków, Stefana z siostrą, której imienia nie mogę zapamiętać mimo, że przypominała mi chyba z 10 razy. Ślązacy opowiadają cuda o plażach w Goa i Magda się bardzo do tego zapaliła. Namawia mnie, byśmy tam z nimi pojechali. Muszę z nią porozmawiać, bo już dawno zauważyłem, że nasze wizje pobytu w Indiach coraz bardziej się rozmijają. Również mam ochotę odpocząć gdzieś nad błękitnym oceanem, ale nie od razu, i nie na oślep. Planowaliśmy objechać całe Indie dookoła i posuwając się wzdłuż linii brzegowej, z pewnością znaleźlibyśmy jakąś miłą przystań na wypoczynek. Ten kraj jest za duży, aby jechać gdzieś tak sobie, na wariata i później nadrabiać półtora tysiąca kilometrów wracając do innego miejsca, z powodu nieracjonalnego zaplanowania trasy. Ich towarzystwo też nie bardzo mi odpowiada. Chwalą się, że podczas swojego pobytu większość czasu przesiedzieli w Mc Donald?sach i w kinach. Co za kretynizm, to na Śląsku nie ma kin i barów szybkiej obsługi ?
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Liberwig
Robert Wasilewski
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 155 wpisów155 38 komentarzy38 414 zdjęć414 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
09.08.2001 - 06.10.2001
 
 
22.05.2005 - 20.08.2005